Problem ludzi żyjących w dwudziestym pierwszym wieku polega na niedoborze jedzenia i nadmiarze jedzenia. Połowa populacji świata cierpi z powodu głodu, a druga połowa choruje lub nawet umiera z przejedzenia.
W krajach rozwiniętych na każdym kroku można spotkać osoby z nadwagą, a nawet nierzadko osoby chorobliwie otyłe, którym ciężko się jest poruszać. Każdy ruch wywołuje u nich sapanie, pocenie i zmęczenie. Taki stan rzeczy w 90 procentach jest efektem złego odżywiania, przejadania się i niskiej aktywności ruchowej. I niby każdy z nas wie, że człowiek powinien tyle jeść, aby mógł zdrowo żyć. A nie żyć wyłącznie po to, aby jeść. Nikt też nie zaprzeczy, że jedzenie jest wielką przyjemnością, lecz nadmierna przyjemność także szkodzi zwłaszcza wtedy, gdy staje się nałogiem. Nałogiem jest podjadanie między posiłkami, jak najadanie się przed udaniem się na spoczynek nocny. Albo jedzenie przed telewizorem, czy komputerem. W efekcie czego człowiek nie kontroluje ilości spożytego pokarmu. I zazwyczaj pochłania go za dużo. Kończy się to dyskomfortem płynącym z układu pokarmowego i nabieraniem zbędnych kilogramów.
Skoro jedzenie jest jedną z największych przyjemności w życiu człowieka, to nauczmy się celebrować ową przyjemność aby trwała dłużej. A więc jedzmy wolno delektując się każdym kęsem i dokładnie rozdrabniając każdy kęs w naszych ustach pozyskując z niego jak najwięcej smaku. Tylko wtedy jedzenie będzie dla nas przyjemnością. Przy czym na pewno nie jest nią bezmyślne jedzenie przed telewizorem lub komputerem, gdy nawet nie jesteśmy w stanie zapamiętać co konsumowaliśmy i ile zjedliśmy, bo tak nas absorbuje telewizja lub komputer.
Odkładanie się w naszym organizmie zbędnych kalorii skutkuje tym, że czujemy się coraz ciężej, brak nam energii, jesteśmy przewlekle zmęczeni, dokuczają nam stawy, łapie zadyszka i pojawiają się na ciele fałdy. Stajemy na wagę i doznajemy szoku, gdyż wskazuje ona kilka lub kilkanaście kilogramów więcej niż poprzednio. Lecz to sami zafundowaliśmy sobie taki stan i takie samopoczucie. I dlatego sami musimy zawalczyć o swoje zdrowie, a nawet życie, bo nikt za nas tego nie zrobi.
Otyłość w dwudziestym pierwszym wieku jest największą epidemią na świecie. Dziś z otyłością zmaga się około 14 % ludzi dorosłych i około 6 % dzieci. Ponadto otyłość jest przyczyną śmierci 4 milionów osób rocznie. Najwięcej osób otyłych jest w USA. Wynika to głównie ze złych nawyków żywieniowych i nieaktywnego stylu życia. W Polsce również sytuacja nie przedstawia się różowo, gdyż otyłość dotyczy aż 27 % ludzi, a licząc razem z nadwagą wynosi aż 70 %. I gdy nie pohamujemy swojego apetytu i nie zaczniemy się świadomie odżywiać, to każdego roku będzie przybywało ludzi nie tylko tych posiadających nadwagę, lecz również ludzi z otyłością. A stan ten przełoży się na gospodarkę, służbę zdrowia oraz będzie miało skutki społeczne. Gdyż otyłe społeczeństwo, to chore społeczeństwo i wymagające nakładów finansowych na jego leczenie. Ponadto człowiek otyły, to osoba często mniej wydajna w pracy, co przekłada się na sytuację zawodową, a także rodzinną.
Czym jest otyłość i co z niej wynika?
Otyłość jest przewlekłą chorobą spowodowaną rozrostem tkanki tłuszczowej. Otyłość poza złym stylem odżywiania może mieć również podłoże genetyczne, jak i środowiskowe. Przyczyną otyłości może być też stres, który jest długotrwały i systematycznie zajadany. Na otyłość mają również wpływ czynniki farmakologiczne, gdyż przyjmowanie niektórych leków zwiększa masę ciała.
Kluczową metodą leczenia otyłości jest odpowiednia dieta i aktywność fizyczna. Najbardziej skuteczna metoda odchudzania polega na konsumpcji niskokalorycznych produktów żywnościowych i na liczeniu kalorii, czyli na dbałości, aby nie została przekroczona dzienna norma kalorii.
Otyłość nie działa dobrze na człowieka, gdyż podnosi ciśnienie tętnicze krwi, które uszkadza serce. Często jest także powodem cukrzycy typu 2, bezdechu nocnego, stłuszczenia wątroby i kamicy woreczka żółciowego. Wpływa również bardzo niszcząco na układ kostny rujnując stawy biodrowe i kolanowe oraz kręgosłup. Otyłość jest także często powodem złego stanu skóry i włosów. A także depresji powstałej z niskiej samooceny, kompleksów i braku akceptacji.